W niedzielny świąteczny wieczór znalazłam wreszcie czas na
trening z Sylwią.
Zakupiona płyta czekała już ponad tydzień.
Wciskam PLAY i od razu zaczynamy z „grubej rury”. Na kolana i do roboty!!!
Dużo nowych ćwiczeń, niektóre bardzo mi się spodobały,
niektóre jednak wydały mi się przekombinowane . Nie widać dokładnie jak je
wykonywać i brak instrukcji, dlatego łatwo o techniczne błędy.
Trening jest dość ciężki. Myślę, że początkujący nie odnaleźli
by się w nim.
W tle leci monotonna muzyka, co jakiś czas słychać głos
Sylwii, która próbuje motywować, ale robi to jakoś tak „bez życia” i ja tego
nie chwytam.
Ponad pół godziny spędzam na kolanach, co skutkuje silnym
bólem i znużeniem. Wymachuję nogami we
wszystkich możliwych stronach i kombinacjach.
Wreszcie ku mojej radości zmieniamy pozycję i kładziemy się
na plecach. I tu następuje ponad półgodzinna wariacja na temat „brzuszków”
Wstyd się przyznać ale nie dotrwałam do końca. Wynudziłam się
przeokropnie, czas treningu dłużył mi się niemiłosiernie.
Jestem pewna, że ćwicząc TONIQUE osiągniemy świetne efekty,
bo następnego dnia czułam mięśnie tyłka, brzucha i nóg. Czułam też niestety
kolana i nadgarstki :(
Jest to trening dla cierpliwych i spokojnych dusz. Z moim
ADHD raczej więcej do niego nie podejdę.
Krótko i na temat: BEZ JAJ!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz