wtorek, 23 września 2014

total fitness perfect body

Po ponad tygodniowej przerwie od treningów i antybiotyku postanowiłam spokojnie w zaciszu domowym powrócić do formy  do treningów.
Nareszcie znalazła się chwila na wypróbowanie ostatniego treningu Ewy Chodakowskiej "total fitness perfect body".


Trening zaczyna prosta, krótka ale intensywna rozgrzewka. Składa się on z 5 rund, w każdej rundzie wykonujemy trzykrotnie trzy ćwiczenia bez przerwy. "Brak przerw zwiększa intensywność wysiłku". Do treningu potrzebna jest mata i hantelki.
Po ostatnich treningach Ewy nastawiłam się, że będzie miło i niezbyt ciężko. Jakże miłe było moje zaskoczenie gdy przy drugiej rundzie pot zalewał mi oczy. 
Ewa mówi że "trening zaczyna się wtedy kiedy nie masz siły" więc mój trening zaczął się już przy trzeciej rudzie. Na szczęście dwie ostatnie rundy w większości były już na macie bo chyba bym padła. Jestem w słabej, pochorobowej formie ale myślę, że nie można tego treningu zaliczyć do łatwego. Z pewnością można się zmęczyć.
Przy każdej nowej płycie Ewy się powtarzam, powtórzę więc i teraz :) bardzo Ewę lubię i jestem jej wierną fanką :) 
Wpisuję ten program na listę moich ulubionych.

środa, 10 września 2014

Bursztynek...bursztynek...znalazłam go...


Miniony weekend miałam przyjemność spędzić w Sopocie.

Kocham to miasto: za morze, za piękną plażę, za architekturę, za spokój i za Bar Bursztyn.

Bar Bursztyn,
ul. Grunwaldzka 78-80,80a, Sopot,
tel. 58 718 74 75
barbursztyn@gmail.com

Trafiliśmy do niego zupełnie przypadkowo gdyż stał na naszej drodze do plaży.

Wstąpiliśmy do Bursztyna na śniadanie.

Przywitał nas przyjemny wystrój, boskie zapachy i miła obsługa.
 
 

Nie muszę chyba mówić jak moja Fitpozytywna gęba ucieszyła się na widok Fit zestawów śniadaniowych w menu.
 
 
 
Moje zamówienie padło na zestaw FIT I, w skład którego wchodził: omlet z szynką, otrębami i pomidorem, przepyszny dip pomidorowy, jogurt naturalny z bananem i brzoskwinią, szklanka soku marchwiowego, kubek kawy z mlekiem.
Uwierzcie mi, że porcja nie do przejedzenia, nawet dla takiego śniadaniowego obżartucha jak ja.
Znajoma wzięła zestaw FIT III: Grzanka orkiszowa z mozarellą, żurawiną i płatkami migdałowymi, boski (trochę jej skubnęłam) twarożek z warzywami, świeże warzywa, dip chrzanowy, jabłko i kawa z mlekiem.
Niektórzy skusili się jeszcze na ciasteczko. Sernik podobno był lekki jak chmurka :)
Nie ma to jak zacząć zdrowo dzień :)
Każdy z tych wypasionych zestawów kosztował 11,90 zł. i wart był tej ceny jak najbardziej.
Myślę, że obiady są równie smaczne i zdrowe.
Szkoda, że w Warszawie nie znam takiego miejsca :( Jeśli takie jest to proszę powiedzcie gdzie!!!
 

wtorek, 2 września 2014

BMW Półmaraton Praski


BMW Półmaraton Praski
 
Jako lokalna patriotka nie mogłam nie pobiec.

Przygodę z półmaratonami rozpoczęłam razem z BMW i pozostanę mu wierna. Jeszcze tydzień temu mówiłam, że to będzie mój pierwszy i ostatni raz, teraz wiem, że chcę brać udział w każdej kolejnej edycji.
Impreza pięknie zorganizowana.
 
ODBIÓR PAKIETÓW
Rozpoczęło się od odbioru pakietów w klimatycznych wnętrzach praskiego SOHO FACTORY. Cudowna atmosfera. Możliwość cyknięcia sobie świetnej fotki na „ściance” z czego oczywiście musiałam skorzystać.

PAKIET

 Gdy zajrzałam do wnętrza papieropodobnego worka, znalazłam masę makulatury i piękną koszulkę firmy Reebok. Mam wiele koszulek z różnych biegów ale ta przebiła wszystkie. Niestety męża mojego fit pozytywnego, pakiet tak bardzo nie ucieszył. Męska koszulka może fajna ale rozmiarówka bynajmniej nie europejska. Na pierwszy rzut oka widać było, że koszulka jest ogromna, niestety nie było możliwości wymiany. Z tego co wiem wielu mężczyzn miało z tym problem i w efekcie musieli pobiec w swoich koszulkach a te „kiecki” odłożyć do balu karnawałowego lub ewentualnie sprezentować większemu koledze.

BIEG
 

Trasa biegu była prosta, bez podbiegów. Podobno idealna do robienia życiówek. Mi bardzo pasowała, przyjemnie biegło się po „swoich śmieciach”.  Spotkałam się z opiniami, że trasa była nudna. Mnie nie znudziła. Tyle się działo!!! Co kawałek do walki zagrzewali nas „bębniarze”. Kibice był niesamowici. Tu w szczególności dziękuję moim kochanym dzieciom i pozdrawiam Pana z rowerem, na którego trafiłam chyba z pięć razy.

Co do organizacji, to rzeczywiście zdarzały się sytuacje, gdy w punktach nawodnienia brakowało wody. Wspólnie sobie jakoś radziliśmy i przekazywaliśmy butelki z rąk do rąk.  Żel „ale” na trasie zdobyłam bez problemu. Bardzo przypadł mi zresztą do gustu, truskawkowo-bananowy, smaczny a co najważniejsze bez problemu można go przyswoić bez wody.

Ogólnie jestem zachwycona!!!

 
 
 

Biegłam w towarzystwie męża. Jego doświadczenie i rady były nieocenione. Nie spieszyliśmy się, bo celem była świetna zabawa dobiegnięcie do mety . Cel został osiągnięty!!! Metę zobaczyłam po 2 godzinach i 13 minutach.