wtorek, 6 maja 2014

XXIV Bieg Niepodległości 3 Maja


Jak przed każdym biegiem, tak i tej nocy, nawiedził mnie koszmar w rodzaju: stoję na starcie, już odliczamy sekundy a ja uświadamiam sobie, że zapomniałam numeru startowego.
Wymęczona przez sen otwieram oczy i cieszę się, że koszmar się skończył.
Patrzę za okno i...
To nie sen, leje przeokropnie a termometr pokazuje tylko 5 stopni.
/nie tak miało być, zupełnie nie tak :(

Z czwórki domowników biegniemy we troje.
Moja ośmioletnia córka startuje dziś w swoim drugim biegu w życiu, ale pierwszym z pomiarem czasu.

BIEG Z MASKOTKĄ to bieg zorganizowany przy Biegu Konstytucji chyba już trzeci rok z rzędu.
Dystans 750 m.
Rozgrzewka w rytmie Majki Jeżowskiej.
Z przyjemnością patrzyłam na przyszłość naszego kraju :)
Dzielne dzieciaki z maskotkami pod pachą, w większości w za dużych koszulkach stawiło się na mecie w strugach deszczu. MISTRZOWIE!!!
Moja Fitpozytywna pociecha miała czas 4 min 27 sek.
Puszę się i pękam z dumy :)


Dzieciaki wystartowały wiec czas na nas.
Tym razem biegną z nami wszyscy znajomi, wszyscy biegną, nie ma kto kibicować i trzymać nasze manatki.
Trzeba więc skorzystać z depozytu.
Było to nie lada wyzwanie.
Wszędzie kręcili się zdezorientowani ludzie z niebieskimi workami. Zero informacji.
Z ledwością udało nam się zdążyć na start..
Humory okropne.
Usłyszałam nawet, że słaby miałam pomysł.
Z tego wszystkiego nawet nie zauważyłam kiedy wystartowaliśmy. Miałam biec w gronie dwóch świetnych dziewczyn, ale dość szybko się zgubiłam. Więc pognałam przed siebie. Chyba musiałam rozładować złość.
Biegło się cudownie.
Deszczyk przyjemnie chłodził.

Mój GPS nie zadziałał, więc nie wiedziałam ile już za mną, informacji na trasie nie widziałam, a podobno były.
Do mety dobiegłam z czasem 25 min 06 sek.
Zupełnie nieświadomie i bez wysiłku zrobiłam życiówkę.
Cieszy mnie to bardzo, ale nie bardziej niż to, że po drodze wszyscy zgubili złe humory i uznali, że był to świetny pomysł.
Wielu moich znajomych osiągnęło podczas tego biegu swoje życiówki a kilka moich koleżanek debiutowało :)

Po biegu zasłużyliśmy na dobre ciacho i kawę U Karwca Cafe na Sinnickiej.

1 komentarz:

  1. Gratuluję samozaparcia i podjęcia rękawic mimo słabej aury! No i super, że Twoje Pociechy też są FITpozytywne! :)

    OdpowiedzUsuń